Tarta dla leniucha
W. mnie zatłucze, bo zachwiałam równowagę blogową w kwestii wpisów jedzeniowych i niejedzeniowych. Ale skoro pojawiły się głosy domagające się przepisu, to przecież nie mogę polemizować?
Tarta, która przypomina pizzę, ale ciągle ma kruchy spód i mniej sera, przez co możemy udawać, że jest zdrowa, bardziej dietetyczna i w ogóle fit. Tarta okazuje się wybawieniem, gdy nie wiadomo co zrobić z połową puszki pomidorów, lekko więdnącą papryką i kończącymi się oliwkami. Recycling w pełni.
Potrzebne będą:
250g mąki
125g masła
kilka łyżek wody
szczypta soli
Dodatki: u nas papryka, oliwki, pomidory w puszce, cebula i odrobina żółtego sera – składniki można modyfikować w zależności od tego co macie w lodówce oprócz światła.
Wystarczy zagnieść ciasto, wrzucić je do lodówki, w międzyczasie na rozgrzaną oliwę wrzucić odrobinę cebuli, dodać pomidory w puszce, posolić, dodać odrobinę pieprzu i zredukować, aż osiągniemy sos. Na koniec do sosu dodałam odrobinę suszonej bazylii.
Podczas redukowania sosu pokroiłam paprykę w paski i oliwki na ćwiartki, a piekarnik nastawiłam na 175stopni.
Wyjmuję ciasto z lodówki, rozwałkowuję, nakłuwam widelcem, maziam sosikiem po całej powierzchni ciasta, na to oliwki, papryka. W ramach zwieńczenia swego dzieła ścieram na sam koniec odrobinę sera żółtego na tartę. Następnie tarta – hop do piekarnika, a ja hyc do wanny. Po 25-30 minutach wykąpana i zadowolona wyciągam pięknie pachnącą tartę z piekarnika.